sobota, 18 października 2008

a co było dalej?/ what's next?

A co było później? Walka o kondycję i o to żeby pozbyć się reszty drenów. Ważne było w ciągu dnia przejść kilka razy korytarz - całą "wieżę" dookoła. Męczarnia. Zaczęły się duże problemy z bólem w kręgosłupie. Zaczęło się odliczanie czasu od jednej do drugiej kroplówki z lekami przeciwbólowymi. Wszystko okazało się być ponad moje siły. Nie widziałam nadal końca najgorszego. Dołączyły do mnie 2 współlokatorki - kobiety po 50 i 60. Znowu brak intymności. Bardzo mi współczuły. Przejmowały się. Bólu nie można było schować. Nie można było już czasem nie wrzeszczeć. Było wiele momentów zwątpienia i walki z czymś na co żaden człowiek nie jest w stanie się przygotować. Tak widocznie miało być w moim przypadku. Przetrwalam to. Otarłam się o jakąś własną granicę wytrzymałości psychicznej i fizycznej.
Jedyna osobą, która to widziała i mi towarzyszyła w tym była moja mama. Gdyby nie jej przekonanie, że to pokonam - nie dałabym rady.

Dziękuję MAMO!

1 komentarz:

  1. I am so grateful for google translate so I can read your wonderful blog and know your unique experience. I was really surprised you were in a room with 2 other women! Most hospitals here isolate CF post transplant to avoid cross infection~ So it's interesting to see how another country does it. By the way your title picture is BEAUTIFUL~ is that what it looks like where you live?? If so, you're lucky~

    OdpowiedzUsuń