wtorek, 30 czerwca 2015

Wierzę...

Ks. Jan Twardowski


Wierzę

Wierzę w radość ni z tego ni z owego

w anioła co spadł z nieba by bawić się w śniegu

w serce co chce wszystkiego i jeszcze cokolwiek

w uśmiech

że ktoś wymyślił sobie koniec końców

i jeszcze mówi po co i co dalej

w matkę co zniknęła za furtką ogrodu

w Boga prawdziwego bo już bez dowodów

takiego co nie lubi teorii o sobie.

poniedziałek, 4 maja 2015

Nieważne, o co chodzi – po prostu zrób to

"Nie myśl o tym, jak długą drogę masz przed sobą. Nie mierz odległości między startem a metą. Takie rachuby powstrzymają cię przed zrobieniem następnego małego kroczku. Jeśli chcesz zrzucić 20 kilogramów, zamawiasz sałatkę zamiast frytek. Jeśli chcesz być lepszym przyjacielem, odbierasz telefon, zamiast go wyciszać. Jeśli chcesz napisać powieść, siadasz i zaczynasz od jednego akapitu. Boimy się poważnych zmian, ale zazwyczaj mamy dość odwagi, żeby zrobić następny, właściwy krok. Jeden nie-wielki krok, a potem kolejny. To wystarczy, żeby wychować dziecko, zdobyć dyplom, napisać książkę, spełnić swoje najśmielsze marzenia. Jaki powinien być Twój następny, właściwy krok? Nieważne, o co chodzi – po prostu zrób to."

Regina Brett (z książki "Bóg nigdy nie mruga...")

środa, 12 marca 2014

A w Zabrzu wcale nie pada deszcz

Hello:)

Skoro jestem na świeżo po badaniach kontrolnych w Zabrzu, to pomyślałam, że czas aby coś napisać. 

Tym razem cała wyprawę udało mi się zamknąć od poniedziałku do środy. Obecnie sięgnęłam najwyższy stopień logistycznych rozwiązań w czasie i przestrzeni z uwzględnieniem pojemności portfela. 
W skrócie wyglądało to tak: o 4.00 rano w poniedziałek wstaję z łóżka, pakuję manatki i podjeżdżam samochodem z Kartuz do Gdańska, gdzie o 5:45 stratuję PL Busem do Katowic. Do Katowic tym razem udało się dojechać punktualnie i załapałam się jeszcze na pociąg o 15:19 z Kato do Zabrza. Następnie po około 30 min byłam w Zabrzu. Nocuję dosłownie 5min drogi od szpitala, wynajmując pokój w ośrodku konferencyjnym. Tam mam czas na odpoczynek. Rano po 7.00 muszę już być w szpitalu. Do 10 - 11.00 biegam po całym budynku robiąc badania. Następnie czekam na wyniki i konsultacje z lekarzem. Średnio do 15:00. Po odebraniu wyników i radosnych wiadomościach mogę udać się na pociąg powrotny do domu - gdyby nie były radosne - mogę się udać jedynie na szpitalne łóżko;)
Ponieważ mam dużo szczęścia od bardzo długiego czasu udaje mi się omijać łóżko szpitalne. Zatem składam swój dobytek i jadę do Kato, gdzie wyczekuję na pociąg nocny. Tym cudem jestem w środę o 5:30 w Gdańsku Głównym, skąd odbiera mnie szczęśliwa mama i bryką wiezie mnie do moje własnego cieplutkiego, milutkiego łóżeczka, gdzie czeka na mnie Molly Dolly.

Pominę opowieść o symptomach somatycznych opisujących stres jaki przechodzę na pare dni przed wyjazdem i w dniu samej kontroli. Widzę, że nawet jeśli wmawiam sobie że się nie denerwuję to jednak organizm nie da się oszukać i na samo słowo "Zabrze" zaczyna szaleć do tego stopnia że wydaje mi się, że w dniu kontroli dostanę odrzutu;) Taki mały psikus post traumatic stress symptoms:P

Tak czy inaczej - wyniki są spoko. Tyle napiszę;) Szczegóły pozostawię między lekarzami i mną:)

To co pozostało mi jeszcze zrobić to kontrolny tomokomputer w 3city.

Yo!