poniedziałek, 4 sierpnia 2008

czekanie - pokój - waitin' in my room




Cała machina, jaką sobie zbudowałam w ciągu ostatnich miesięcy, siada. System, który jest moim 6 metrowym pokojem, w którym mieści się koncentrator tlenu wielkości szafki, BiPAP (respirator) na oddzielnym stoliku, 2 inhalatory, plus mały stolik, na którym spożywam posiłki. Wszystko w zasięgu ręki. Butle tlenowe stojące w pogotowiu, na wszelki wypadek, jakby zabrakło prądu dla koncentratora (w drugim pokoju - inne butle czekające na podróż do Wiednia).
Sprzęt ratujący życie na zasilanie prądem.... (respirator miał na szczęście baterie, które były cały czas doładowywane) plus stosy leków, które trzeba nieustannie zażywać.
Gdzieś na gazecie leży pulsoksymetr, który wskazuje na przekroczenie kolejnej granicy niedotlenienia
i szybkości bycia serca.
Fotel, na którym siedzę, kiedy mam za wysoki puls - czyli takie momenty, w których mam uczucie, że zaraz cała eksploduję!). Na fotelu leżą ciężarki do ćwiczeń (chyba, że przyjdzie ktoś mnie odwiedzić) W pokoju obok - rowerek do ćwiczeń.
Duże poduchy, o które muszę się nieustannie opierać. Łóżko układane na wszystkie sposoby.

W machinie, w którą jestem wkręcona od kilku miesięcy jest jeszcze system spędzania dnia (kliknij).


Koniec mojego azylu. Muszę iść do szpitala. Tam tracę grunt pod nogami.
--------------------------------------------------------------------------
The entire "machine" for myself I built which in the sequence of recent months, is breaking down. "System" which is mine 6 square metres long room in which the concentrator of the oxygen of the size of the cupboard is located, BiPAP (respirator) on the separate table, 2 inhalers, plus the small table, on which I am eating meals. Everything reach. Oxygen cylinders standing at the emergency service, just in case, as if an electricity was missing for the concentrator (in the second room - other cylinders waiting for the travel to Vienna). Equipment saving living for feeding with the electricity.... (the respirator had batteries which all the time were charged up fortunately) plus stacks of medicines which it is necessary incessantly to take. Somewhere lies pulsoksymetr on the newspaper which is indicating hypoxias and speeds for crossing the next border of being of the heart. Armchair on which I am sitting, when I have the too high pulse - that is such moments, in which I have emotion, that right away entire exploding!). Weights lie on the armchair for exercises (unless somebody will come to visit me) in the room beside - bicycle for exercises. Big large pillows against which I must incessantly lean. Bed arranged in every possible way. There system of spanding day (clik here) in "the machine", into which I am driven from a few months.

End of my refuge. I must go to hospital. There I am losing ground.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz