poniedziałek, 26 października 2009

Za Spełnione Nadzieje...Marcelina

Z albumu "Za Spełnione Nadzieje..."



„A po nocy przychodzi dzień...”

Przed przeszczepem moje życie wyglądało jak zły sen. Oczywiście zdarzały się w nim też wspaniałe i niezapomniane chwile, ale więcej w nim było cierpienia i bólu. Z każdym dniem było coraz gorzej. Ciągłe wizyty w szpitalu, leczenie, coraz płytszy oddech. Wszystko to sprawiało, że popadałam w rozpacz. Niby pragnęłam żyć z całego serca, ale z takim samopoczuciem tej chęci miałam coraz mniej. Myślałam czasem: „Jeśli ma być gorzej, to po co w ogóle żyć?’’ Widziałam, że wszyscy chcą mi pomóc, a nie potrafią, bo jak? Patrzyłam jak cierpią moi rodzice, myślałam: „Boże dlaczego to właśnie mnie spotkała taka choroba? Dlaczego akurat moja rodzina musi być doświadczana?” W tych najtrudniejszych chwilach moi najbliżsi okazali się jednak wyjątkowi i wspaniali, wiem na pewno , że zawsze mogę na nich liczyć.
Każdy dzień był dla mnie darem od Boga. Nie umiałam planować, nie chciałam nigdy wybiegać w daleką przyszłość, bo nigdy nie wiedziałam, co przyniesie nowy dzień, a co dopiero miesiąc, rok. Po prostu wolałam nie kusić losu.
Ostatnie miesiące przed przeszczepem stawały się coraz większą udręką, całe dnie spędzałam w domu. Nie było mowy już o dalekich wyjazdach, bo wiązały się one z zabraniem tlenu, którego coraz częściej potrzebowałam. Po prostu byłam zamknięta w czterech ścianach. Zazdrościłam wtedy zdrowym, normalnym ludziom. Mnie problem sprawiało nawet umycie się, ubranie, przejście po schodach. Nie dawałam już rady, nie miałam sił.
Z tego okresu wspominam dobrze to, że na mojej drodze Bóg postawił wielu wspaniałych, fantastycznych ludzi. Pokazali mi, że nawet w tak ciężkich chwilach i dla mnie może zaświecić słońce. Nie jestem w stanie nawet wszystkich wymienić, jednak śmiało mogę powiedzieć, że te osoby przywróciły mi chęć do życia, wolę walki. To dzięki nim nie poddawałam się, bo wiedziałam, jak ważne jest dla nich moje życie.

Szczególnie dużą rolę w odmianie mojego życia odegrała Fundacja ,,Zdążyć Na Czas’’ oraz Państwo Sztuczkowscy. Dzięki ich pomocy i dobremu sercu mogłam pojechać do Wiednia, nie martwiąc się o koszty operacji, pobytu, a następnie spokojnie przechodzić rekonwalescencję.
,,Życie choć piękne tak kruche jest. Zrozumiał ten, kto otarł się o śmierć’’ – śpiewa zespół Golden Life. I ja właśnie doświadczyłam, jak piękne i wspaniałe jest życie;) i jak szybko i niespodziewanie można je zakończyć. Przed przeszczepem wiedziałam, że mogę łatwo je stracić, to wtedy właśnie nauczyłam się je doceniać i szanować. Bo przecież największym darem, jaki Bóg nam ofiarował, jest właśnie życie! Za wszelką cenę powinniśmy o nie walczyć i szanować je.
Po przeszczepie wszystko zmieniło się diametralnie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się tak wspaniale czuła. Pierwsze chwile po operacji były ciężkie, ale z każdym dniem przychodziła znaczna poprawa mojego zdrowia i kondycji.
Co prawda nie tak wiele czasu minęło od zabiegu, więc jeszcze tak do końca nie zakosztowałam normalnego życia. W dalszym ciągu muszę uważać na siebie. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest zdecydowana poprawa. Mam w sobie tyle energii, siły, planów na przyszłość. Wreszcie mogę spełniać swoje marzenia, nawet te, które zawsze wydawały mi się niemożliwe do zrealizowania.

Parę lat temu nawet do głowy mi nie przyszło, że coś takiego kiedykolwiek mnie spotka. Teraz naprawdę mogę normalnie funkcjonować - mycie się, ubieranie, chodzenie, nie sprawia mi już żadnego kłopotu. Najcudowniejszym momentem było to, jak niedawno wchodziłam na drugie piętro i w ogóle nie czułam zmęczenia. Wtedy właśnie zrozumiałam, jak bardzo zmieniło się moje życie. Są to drobne sprawy, na które zdrowy człowiek nie zwraca uwagi, ale dla mnie osobiście ten nowy kolejny dzień bez tlenu, bez zmęczenia, bez obawy, że coś może złego się wydarzyć, jest tak wspaniały i niezwykły, że nawet nie umiem tego opisać.



Nie ma takich słów, które wyraziłyby moją wdzięczność i radość. Mogę powiedzieć tylko – DZIĘKUJĘ. Pragnę przede wszystkim bardzo podziękować Pani Anicie i Panu Przemysławowi Sztuczkowskim oraz Fundacji ,,Zdążyć Na Czas’’ za wyciągnięcie w moim kierunku pomocnej dłoni. To wszystko mogło się zdarzyć dzięki Państwa ofiarności. Przy Waszej pomocy moje życie odmieniło się na lepsze. To dzięki Wam dalej żyję! Jestem szczęśliwa i optymistycznie patrzę w przyszłość. Mojej rodziny nie stać by było na pokrycie kosztów operacji i leczenia w Wiedniu. To cud, że na mojej drodze Bóg zesłał właśnie Państwa. Miałam ogromne szczęście spotkać tak dobrych, życzliwych i wspaniałych ludzi! Na pewno nigdy o Państwu nie zapomnę. Mogę zapewnić, że będę zawsze modlić się, aby w Waszym życiu wszystko pomyślnie się układało. Bo Wasze szlachetne serca na to zasługują. Życzę również nieustającego zdrowia, szczęścia, błogosławieństwa Bożego. Na pewno kiedyś tam na górze zostanie wynagrodzona Wasza dobroć i poświęcenie.
Marcelina Wójciak









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz