poniedziałek, 17 listopada 2008

Sugar bebe

Po ponad dwóch tygodniach idę do ambulansu i mam nadzieję, że jednak przypiszą mi jeszcze moje plasterki z morfiną, która tak polubiłam;) Nic z tego. Mam Tramal, który w razie czego mogę zażyć. OK! W lęku przed nawrotem bólów żyję jeszcze kolejnych kilka tygodni. Jednak wyniki nie są za dobre. A co gorsza - ciągnę chudnę! Lece w dół. Gubię kolejne kilogramy i nie mam sposobu, żeby to powstrzymać. Nic mi nie smakuje. Wszystko mnie mdli. Chodzimy z mamą codziennie na obiady do włoskiej restauracji niedaleko Edelhofu, które również są opłacone przez sponsora. Tam codziennie próbuję czego innego, ale ciągle marnie mi to wszystko idzie. Potrafię jedzenie określić - dobre, wyrafinowane bardziej lub mnie, nie dobre. Nigdy nie powiem, że przepyszne! Fantastyczne! Delicje! Mam dosyć. Nie zgubiłam tyle kilogramów czekając na przeszczep, co w tym okresie po przeszczepie. Dochodzę do granicy. Nie mogę spojrzeć na siebie w lustro. Idę do ambulansu w dwóch parach spodni - jedne na drugie. Mówię "Agnieszko, ja mam 2 pary spodni na sobie." Nie mogła uwierzyć. Ważą mnie i okazuje się, że schudlam 7kg. Dr Zwitig doszukuje się przyczyny. Podwyższone cukry. Nie ma innej opcji. Dzwoni na diabetologie i na następny dzień rano wracam do AKH - tym razem do czerwonej wieży. Nie napiszę, że mnie to zszokowało. Podejmując decyzję o przeszczepie, wiedziałam, że z moim stanem trzustki, mogą doczekać się cukrzycy. Wiedziałam, że jest to tylko kwestia czasu. Bałam się jedynie codziennego kłucia. Wiedziałam, że jak najszybciej muszę się przystosować do nowej wersji siebie, żeby zacząć normalnie funkcjonować. Kliknij tutaj:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz