piątek, 23 marca 2012

Zgoda Wiednia na przeszczep Kuby

żródło: gazeta.pl/Lublin 23.03.2012 autor: Justyna Górniak

Nieuleczalnie choremu Kubie życie może uratować tylko przeszczep płuc. Od początku myślał o operacji w Wiedniu, jednak w styczniu austriacka klinika odmówiła jego przyjęcia. Teraz znów jest szansa, że Kuba otrzyma nowe płuca, bo szpital zrobił dla chłopaka wyjątek
23-letni Kuba jest chory na mukowiscydozę. Zwykły spacer kończy się zadyszką, bo jego płuca nie są w stanie normalnie pracować. Jeszcze rok temu nie wierzył, że doczeka się operacji ratującej mu życie. Klinika w Zabrzu, w której po raz pierwszy w Polsce przeszczepiono płuca osobie cierpiącej na tę chorobę, nie jest jeszcze w stanie przyjmować wszystkich pacjentów wymagających operacji. Dlatego chorzy jeżdżą do zagranicznych szpitali, w tym do Akademickiego Szpitala Klinicznego w Wiedniu. Operacja jest tam najtańsza w Europie, kosztuje około 150 tys. euro. Suma dla rodziny chłopaka ogromna.

Jednak Iwona, dziewczyna Kuby, postanowiła zebrać potrzebne pieniądze. Na początku ubiegłego roku ruszyła akcja Ostatni Oddech. W pomoc Kubie angażowało się coraz więcej osób, dzięki koncertom charytatywnym, zbiórkom i innym akcjom udało się zebrać prawie 580 tys. zł.

W styczniu Kuba pojechał do szpitala w Rabce na ostatnie badania potrzebne do umówienia się na wizytę kwalifikującą do przeszczepu. Potem miał już tylko ustalić termin wyjazdu do Austrii. Jednak na miejscu dowiedział się, że austriacka klinika od nowego roku przestała przyjmować pacjentów z państw nienależących do organizacji Eurotransplant, w tym z Polski. Ośrodki transplantologii z siedmiu krajów członkowskich prowadzą wspólną listę oczekujących na przeszczep i pozyskują narządy od dawców z krajów członkowskich. Niewielki procent narządów przeznaczany był dla chorych z państw nienależących do organizacji. Dlaczego klinika zmieniła zasady? - Przypuszczam, że do tej decyzji przyczyniło się zwiększenie liczby pacjentów w klinice, w tym Polaków, przy ogólnym braku narządów do przeszczepu - wyjaśniał "Gazecie" Andrzej Pogorzelski, pulmonolog, lekarz prowadzący Kuby.

Jednak niedawno los znów uśmiechnął się do chłopaka. Zadzwoniła do niego Dorota Hedwig, prezes Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. - Wysyłaliśmy na początku marca pisma do wiedeńskiej kliniki z prośbą, by jednak zgodziła się przyjąć Kubę. Opisaliśmy sytuację chłopaka i akcję zbierania pieniędzy na operację, w którą zaangażowała się prawie cała Polska - opowiada Dorota Hedwig. Udało się, klinika zgodziła się, żeby Kuba przyjechał na badania kwalifikujące do przeszczepu.

- Trudno sobie wyobrazić moją radość, znowu dostałem szansę na przejście przeszczepu płuc, szansę na nowe życie. Po odmowie szpitala w styczniu szukaliśmy innych ośrodków, które mogłyby mnie przyjąć, bezskutecznie - mówi Kuba.

Chłopak pojechał do Wiednia w połowie marca. Jest już po badaniach. Wyniki dostanie najpóźniej za miesiąc. Jeśli okaże się, że nie ma przeciwwskazań do operacji, Kuba zostanie wpisany na listę oczekujących na dawcę. Średni czas oczekiwania to około pół roku.

- Bardzo się cieszymy, że szpital zgodził się przyjąć Kubę. Pytanie, co z resztą pacjentów czekających na transplantację. Wiedeńska klinika chciałby ich przyjmować, ale to wymaga podpisania umowy partnerskiej z Polską. Mamy nadzieję, że w końcu do tego dojdzie - zaznacza Hedwig.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz